Nie od dziś wiadomo, że Polacy zazwyczaj obchodzą Święto Zmarłych z wyjątkowym zaangażowaniem, co jest głęboko zakorzenione w kulturze i historii naszego kraju. Nasza narodowa tradycja jest wyjątkowa ze względu na masowy udział ludzi odwiedzających groby, które toną w kwiatach i blasku płonących zniczy, oraz bogate przystrajanie nagrobków. Święta te są oficjalnie wspomnieniem liturgicznym w Kościele katolickim, ale w przeszłości miały wiele niekościelnych form obchodów, mających swoje głębokie korzenie w dawnych, słowiańskich i ludowych tradycjach. Odkryj, jak kult przodków manifestował się w codziennym życiu oraz dostrzeż w nich świadectwo siły ludowej wiary w ciągłość życia i nierozerwalny związek między pokoleniami. Czy wiesz, co łączy współczesny znicz ze starosłowiańskim obrzędem Dziadów i dlaczego nasi przodkowie zostawiali uchylone drzwi, jedzenie i wódkę dla dusz? Zapraszamy do lektury o tym, jak w te pierwsze dni listopada ich tradycja, historia i głęboka duchowość mają swoje źródła w starosłowiańskiej, przedchrześcijańskiej uroczystości i dlaczego to ona jest kluczem do zrozumienia wyjątkowego charakteru polskich Zaduszek.

Polska jest krajem o silnych tradycjach katolickich, a dni z początku listopada są głęboko związane z wiarą w życie wieczne i zmartwychwstanie, które stanowią fundament katolicyzmu. W naszej kulturze często „wynosimy z domu” poczucie moralnego obowiązku i szacunku do zmarłych, wyrażane poprzez dbałość o ich groby. Początek listopada, to nie da się ukryć, także jedno z największych świąt rodzinnych, które mobilizuje do spotkań, pielęgnowania więzi i staje się momentem jednoczenia pokoleń. Polski obyczaj nakazuje w pierwsze dni listopada zapalić znicz również na mogiłach zapomnianych, opuszczonych, których często nikt nie odwiedza.
Należy podkreślić, że są to także dni pamięci narodowej. Często wspominamy wówczas bohaterów i poległych, odwiedzając miejsca pochówku żołnierzy, powstańców, ofiar wojen i represji. Na cmentarzach wojennych, w kwaterach poległych i przy pomnikach płoną tysiące zniczy. Wspominamy również wybitne postaci, zasłużone dla Polski – artystów, naukowców, polityków.

Oryginalnie data 1 listopada jako uroczystość Wszystkich Świętych dla całego Cesarstwa Rzymskiego została ustanowiona przez papieża Grzegorza IV. Jednak to papież Jan XI rozszerzył obchody tego święta na cały Kościół w roku 935. Dzień Zaduszny (potocznie Zaduszki) został ustanowiony natomiast w roku 998 przez św. Odilona, opata benedyktynów w francuskim klasztorze w Cluny. Zapoczątkował on obrzędy polegające na modlitwach za dusze wszystkich zmarłych wiernych, a zwłaszcza tych, którzy pokutowali w czyśćcu. Jednak pamięć o zmarłych i obrzędy zaduszne tak naprawdę sięgają początków ludzkości i stanowią uniwersalną cechę wszystkich znanych nam społeczności. Obchodom zaduszkowym przez stulecia często towarzyszyły różne wierzenia i praktyki, które splotły się w jedną całość z religijnymi obchodami Kościoła.
„Dziady” to nazwa starosłowiańskiego, przedchrześcijańskiego obrzędu poświęconego duszom zmarłych przodków. Pierwsze skojarzenie słusznie wielu z nas kieruje ku inspirowanemu nim wielkiemu poematowi narodowemu Adama Mickiewicza. W swoim dramacie, zwłaszcza w II części „Dziadów”, wiernie, choć artystycznie, przetworzył wiele kluczowych elementów słowiańskiego ludowego obrzędu ku czci zmarłych. Dziady to przede wszystkim zbiór rytuałów, których głównym celem było nawiązanie kontaktu z duchami, ugoszczenie ich, okazanie im pamięci i pomoc w osiągnięciu spokoju w zaświatach, a w zamian – zyskanie ich przychylności i wsparcia.

Prawdopodobnie w czasach przedchrześcijańskich plemiona słowiańskie obchodziły dziady kilka razy w roku. Ich daty związane były z fazami księżyca. Najsilniej zakorzenione były rytuały wiosenne, znane jako Radunica (przypadające na przełomie kwietnia i maja) oraz dziady jesienne, obchodzone w nocy z 31 października na 1 listopada. Data ta nieprzypadkowo kojarzy nam się ze świętami: Wszystkich Świętych (1 listopada) oraz Dzień Zaduszny (2 listopada).
Kluczowym elementem starosłowiańskiego rytuału była uczta obrzędowa mająca na celu utrzymanie kontaktu ze zmarłymi przodkami, zapewnienie sobie ich życzliwości oraz uzyskanie przez nich spokoju w zaświatach. Jej celem było ugoszczenie i nakarmienie dusz zmarłych, które w tym czasie miały powracać do świata żywych. Chociaż tradycja ta była obecna na wielu terenach, szczególnie silnie i w formie najbardziej znanej z literatury była kultywowana na Polesiu i Podlasiu, choć różne formy przybierały w całym kraju. Poza Polską odprawiana była w niektórych rejonach Litwy, Prus i Kurlandii.

Jednym z podstawowych wierzeń i związanych z nimi praktyk były wizyty dusz w noc i dzień, w którym powracały one na ziemię. Wierzono, że w tym czasie, z łaski Bożej, dusze zmarłych przodków (Dziadów) wracają do swoich dawnych domostw, by odwiedzić żyjących i się posilić. Zostawiano dla nich uchylone drzwi i furtki, na stołach lub parapecie chleb, a czasami nawet kwartę lub inną flaszkę wódki. Czasem wieszano czysty ręcznik, stawiano mydło i wodę. Ta uczta dla zmarłych polegała na zostawianiu dla dusz jedzenia. Na Podlasiu gotowano dla głodnych dusz – kisiel owsiany i pozostawiano go na całą noc na stole.

Wiarę w obecność dusz zmarłych na ziemi w dniu ich święta i towarzyszący jej rytuał nazywano ugaszczaniem dusz. Najdłużej ten zwyczaj zachowali prawosławni oraz mieszkańcy Kresów Wschodnich. Ich rytuałem było pieczenie chleba i robienie pierogów, gotowanie bobu, soczewicy oraz przygotowywanie kutii wraz z butelką wódki. W dzień zaś wszystkie te potrawy składano na grobach i wylewano na nie kilka kropel trunku.
We wszystkich regionach kraju jałmużnę i jedzenie rozdawano też dziadom kościelnym, pielgrzymom żyjącym z datków i chodzącym od kościoła do kościoła. Żebraków tych uważano za łączników między światem żywych i umarłych. Pomagając im, proszono w zamian o modlitwę za zmarłych. Wierzono, że ich modlitwa ma szczególną moc. Darowany im chleb dzielono na tyle kawałków, ilu zmarłych było w rodzinie.

Jednym z najważniejszych elementów było rozpalanie ognisk na mogiłach i przy drogach. Robiono to, aby dusze mogły ogrzać się przy nich przed długą powrotną drogą w zaświaty. Ogień miał chronić ludzi przed złymi duchami i upiorami, wskazać duszom drogę oraz oczyścić zmarłego z win popełnionych za życia. Ognie zaduszkowe rozpalano na mogiłach osób zmarłych nagłą śmiercią, zwłaszcza samobójców, pogrzebanych pod cmentarnym murem. Współczesne znicze, można uznać za kontynuację tego pogańskiego zwyczaju.

Wierzono też, że w tę noc zmarli księża odprawiają w kościołach msze dla dusz, na które ściągają zmarli. Wchodzenie do kościoła w trakcie takiego nabożeństwa było uważane za niebezpieczne. Ponadto, w tym czasie obowiązywały liczne zakazy, mające na celu uniknięcie skrzywdzenia dusz lub zakłócenia ich spokoju. Nie wolno było wylewać wody po myciu naczyń, gdyż mogło to zalać dusze; zamiatać, aby przypadkiem nie „usuwać” dusz z domostwa; szyć, prząść, tkać ani ciąć, by nie uszkodzić żadnej z powracających dusz. Zabraniano również podnoszenia rzeczy upuszczonych, ponieważ mogły stanowić poczęstunek dla duszy, oraz głośnego rozmawiania i uderzania w stół, by nie spłoszyć biesiadujących dusz. Z powodu ryzyka spotkania z duchami surowo zakazane było także wychodzenie z domu w późnej nocy.

Wiele z tych dawnych praktyk i obrzędów odeszło w przeszłość. Czasem uległy one chrystianizacji przekształcając się w obrzędy związane ze Wszystkimi Świętymi (1 listopada) i Dniem Zadusznym (2 listopada), ale ich pierwotny sens, czyli oddawanie czci przodkom i próba zapewnienia im spokoju, pozostał. Przywoływanie zmarłych i ofiary z jedzenia zastąpiły obrzędy kościelne, nabożeństwa i modły, wśród nich tzw. Wspominki (wyczytywanie imion i nazwisk zmarłych na cmentarzach).
Dziś podarki zastąpiły wieńce i bukiety kwiatów, a także znicze palone na cmentarzach. Początek listopada to czas, kiedy miliony Polaków, często podróżując przez cały kraj, odwiedzają groby bliskich – rodziców, dziadków, przyjaciół. Tysiące, a nawet miliony lampionów rozświetlają cmentarze po zmroku. Jest to ikoniczny symbol tego święta. Tradycja ta jest nadal żywa. Wynika z potrzeby obchodów ku ich czci – wynikającej z wdzięczności, pamięci i miłości do tych, którzy już odeszli. To moment w roku, gdy wiara katolicka z silnym odwiecznym kultem przodków łączy się z tradycją narodową, tworząc jeden z najbardziej wzruszających i jednoczących momentów w roku. Przeżywanie Wszystkich Świętych na emigracji może być zupełnie innym doświadczeniem niż w Polsce. Mimo że Włosi odwiedzają cmentarze i przynoszą kwiaty, najczęściej chryzantemy i znicze, obchody są zazwyczaj mniej masowe i bardziej regionalnie zróżnicowane niż w Polsce. To właśnie ta bezprecedensowa w swej skali jedność i intensywność obchodów odróżnia polskie Zaduszki, podkreślając tym samym unikalność polskiej pamięci narodowej, ale też historii rytuałów, których wspólnym mianownikiem była wiara naszych przodków w to, że duchy zmarłych mogą w pewnych okolicznościach pojawić się wśród żywych.
Zdjęcie główne, źródło.